XIV Letnie Finały – Artykuł Niedziela – Lektor Młodszy – Prawdziwi artyści
Każda z przybyłych drużyn miała w sercu przekonanie: niedziela będzie dla nas. Dla kogo okazała się niedziela szczęśliwą? No najbardziej zadowoleni będą zawodnicy Pogórza, bo przecież samo znalezienie się w Top 4 nie może być szczytem marzeń. Marzenie dla każdego zawodnika, było jedno: wznieść puchar do góry. Nim dekoracja mistrzów, najpierw o ten tytuł należało powalczyć w meczach. Najpierw losowanie. Pierwszy koszyk dał rozstawienie Pogórzu i Rzykom, zaś Wieprz i Zebrzydowice musiały rywalizować z tymi silniejszymi. Kiedyś ktoś powiedział przed meczem z wielkim zespołem: panowie oni maja tak samo jak my dwie nogi, no i też są tylko ludźmi, więc czego mamy się bać. Jednak patrząc na ten niesamowity futbol Pogórza można było być bojaźliwym i z takim nastawieniem zespół z Wieprza wszedł w mecz, czego efektem były dwie bramki stracone w pierwszej połowie. Jednak im głębiej w mecz, tym bardziej Wieprz stwarzał sobie okazje do zdobycia bramki. Udało się złapać kontakt, ale Bartosz Czupryński, kolejny raz pokazał, że forma jest i tak jak na halowych finałach został królem strzelców, tak również latem o ten tytuł zamierza się ubiegać. Tylko panie Bartoszu, coś jednak nie poszło tak jak sobie pan zamierzał. Czy naprawdę ta kartka w półfinale była potrzebna? No oczywiście, że nie. Cios dla Bartka był straszny: nie zagra w finale. Taki zawodnik, o tej klasie nie zagra w najważniejszym meczu finałów! Tego nikt się nie spodziewał, ale pierwsza karta w sobotę, druga w niedzielę i pauzuje zawodnik w jednym kolejnym meczu, zgodnie z regulaminem. Powtarza nam się sytuacja z halowych finałów, że w ostatnim meczu imprezy meldują się Pogórze i Rzyki, które spokojnie, bez większego spinania wygrywają z Zebrzydowicami, którym nawet „Bombel” nie pomógł w tym, by zagrać w finale. Rosły bramkarz Szymon Rejczyk, może wzbudzać respekt u napastników warunkami fizycznymi, ale kiedy masz w drużynie Szymona Kołodziejczyka, Nikodema Cibora można być spokojnym o zdobywanie bramek, nawet jeśli chwilowo grasz bez swojego najlepszego zawodnik Antoniego Beera, który grał mecz ligowy i tuż po klubowych obowiązkach przyjechał na Bosko Cup. Zespół z Rzyków to kolektyw, nie są uzależnieni od jednego zawodnika, tylko każdy dokłada wszelkich starań, by był sukces. Dublet Kołodziejczyka pokazuje, że każdy ma wpływ na grę zespołu, co również często pokazywał Nikodem Cibor, wiodąca postać zespołu spod Leskowca. Mimo wszystko „Bombel” i spółka zaprezentowali się w półfinale bardzo przyzwoicie, a jeszcze bardziej udowodnili to w meczu o III miejsce, gdzie dopiero w dogrywce Wieprz uporał się ze szczelną obroną podopiecznych ks. Jarosława Bielesza, zdobywając bramkę. Dla obu ekip to jest wielki sukces znaleźć się w Top4; a konfrontacja bezpośrednia pokazała, że Wieprz ma trochę więcej jakości i indywidualności, co dało zwycięstwo. Tych indywidualności było jeszcze więcej w finale, gdzie znów pierwsi bramkę zdobyły Rzyki, po ładnym wyprowadzeniu akcji przez Antoniego Beera, który dobrze współpracował z Nikodemem Ciborem. Przysłowiowy „Wafel” postanowił nie słodyczą, a goryczą wypełnić serca pogórzan, którzy po pierwszej połowie przegrywali 1:0. Tomasz Dybczyński musiał szybko pomóc chłopakom znaleźć antidotum na zaistniała sytuacje. Rzyki i każdy inny zespół musi pamiętać: Pogórze gra do końca, do końca póki sędzia nie gwizdnie ostatni raz w meczu, co udowodnili chociażby w halowych finałach. Na drugą połowę wyszły obie ekipy z odmiennymi nastrojami: Rzyki, by utrzymać wynik, szukając jednocześnie okazji na podwyższenie wyniku. Pogórze zaś, by szybko wyrównać, a później spróbować w regulaminowym czasie gry strzelić zwycięskiego gola. Plan w stu procentach zrealizowali zawodnicy z parafii NMP Królowej Polski, zdeterminowani jednocześnie chęcią zagrania dla Bartka, który cały nerwowy z faktu niemożności zagrania w finale, przeżywał ten mecz na ławce rezerwowych. Ozdobą tego spotkania jednak była rywalizacja na linii Beer – Świta. Na tych zawodników patrzy się z wielką radością, kiedy widzi się jak prowadzą piłkę, podejmując odpowiednią zmianę kierunku gry, przy jednoczesnej dojrzałej jak na ten wiek grę ciałem. Czy można chcieć więcej? No przecież to jak patrzeć na rywalizację Modricia z De Bruyne, dla koneserów piłkarskich to uczta najwyższej jakości. No i mecz finałowy XIV Letnich Finałów był ucztą najwyższej jakości, gdzie trudno powiedzieć, że był faworyt, bo w obecnym sezonie obie ekipy są na tym samym poziomie, więc spotkają się ze sobą jeszcze raz na meczu o Superpuchar Bosko Cup. Zatem uczta jeszcze nie skończona, ona będzie w tym sezonie jeszcze trwać. Delektujmy się tym co serwują nam zawodnicy z Pogórza i Rzyków, bo w tym sezonie to są artyści!