Artykuł przed kęckimi eliminacjami halowymi – sezon 2025/26 – „Czy to jeszcze będzie pierwsza runda, czy coś więcej?”
Po przerwie związanej z Uroczystością Wszystkich Świętych oraz świętem zmarłych, wracamy do rozgrywek eliminacyjnych w halowej edycji 2025/2025. Po owym „wolnym” weekendzie zawitamy do Czańca, gdzie rozegramy eliminacje kęckie. Zastanawialiśmy się czy wyjątkowo pisać ten felieton, ale chyba warto z perspektywy tego co nas będzie czekać. Zadajemy sobie pytanie: „czy w tamtym okręgu, to naprawdę będzie jeszcze pierwsza runda eliminacji? Bo pod względem sportowym, to już chyba druga, a dla nich druga będzie trzecim poziomem eliminacyjnym!” Bierzemy to w duży cudzysłów, gdyż jest to ujęte w przenośni i z przymrużeniem oka. Od kilku sezonów zespoły z kęckich eliminacji, to nasza sportowa czołówka. Z jednej strony tak, jednak z drugiej strony czołówka jest na Żywiecczyźnie. Tego potwierdzeniem od wielu lat jest ilość mistrzowskich tytułów, a te sukcesywnie zdobywają zespoły z okręgu żywieckiego, które od samego początku uchodzą za potentatów i hegemonów naszych rozgrywek. Niemniej jednak kęckie eliminacje – na to liczymy – to będzie taki poziom, który największych koneserów futbolowych emocji uraczy pięknem i dramaturgią. Bo jak inaczej nazwać fakt, że skoro mamy pięć zespołów, to przede wszystkim jedna z nich zostanie tą mega smutną i lekko załamaną, że nie doświadczy awansu do II rundy, a druga choć smutna, to powinna mieć świadomość, że ten sezon traktujemy, jako wstęp do zbudowania potęgi na lata. Zapraszamy do krótkiej analizy tego co przed nami.
Jak już przypomnieliśmy, okręg kęcki sportowo od kilku lat stoi na bardzo wysokim poziomie, mający cztery mocne, bardzo mocne drużyny, które meldują się zamiennie w finałach w TOP4. Zatem, co tam się może wydarzyć?
Grojec musi pokazać, że życie po Miłoszu Grzywie istnieje, a futbol nie lubi próżni, więc czas na objawienie się nowej gwiazdy, którą prędzej czy później Pan Maciej Molenda zapali. Ten trener można rzec, ma cudotwórcze możliwości! Bo jak inaczej nazwać fakt, kiedy w poprzednim sezonie masz „szpital” w zespole, z którym wykręcasz wynik ponad stan i kończysz edycję letnią na III miejscu? Toć to trener, który dociera do najgłębszych pokładów jakości zawodnika i wydobywa je na zewnątrz, a ten osiąga to co cieszy nie tylko trenera, ale zespół i kibiców. Grojec, jak każdy zespół traci „gwiazdę”, ale myślę, że DNA pozostało. Walka, piękno, zespołowość i to, że potrafią nawet wtedy, gdy wydaje się, że nie mają prawa wygrać i tak wygrywają. Powinni awansować i któreś z trzech pierwszych miejsc zająć.
Rzyki chyba takiego spokoju nie mieli od kilku lat, bo tylko jeden zawodnik odchodzi, ale te najważniejsze ogniwa pozostają, które powinny oświetlić blask drużyny, broniącej tytułu. Beer, Buda, Cibor, Pękala, Stawowy – już mamy żelazną piątkę! Strach się bać z nimi grać! Nawet rym nam powstał, który powinien ich zaprowadzić na najwyższe stopnie. Jednak Rzyki, jeśli żadna kontuzja nie pokrzyżuje im planów, mogą również przegrać sami ze sobą, bo nieco brakuje dyscypliny wśród zawodników. Oni często opuszczają fazy turnieju i utrudniają sami sobie możliwość korzystania z laurów. To już inne pokolenie niż to pokroju Antka Beera, Nikodema Cibora, Mirosława Socały, Szymona Kołodziejczyka, którzy zawsze byli obecni na każdym etapie. To byli zawodnicy budujący jakość i atmosferę zespołu. Tylko tego nie kupisz, to musisz mieć w sobie. Potencjał połączony z odpowiedzialnością. Zatem Rzyki, jeśli będą w komplecie – to główny kandydat na lidera i awansu nie tylko teraz, ale w ogóle na finały. Jeśli będą braki jak na letnich finałach, to mogą tylko cudem awansować i być dalej w grze, do której się przepchną.
Jawiszowice osiedle – gdybyśmy trzymali się liczb i statystyk, to wypada stwierdzić, że teraz mają mieć ten gorszy moment sezonu i trudności z awansem. Tylko patrząc na potencjał tak wielki i olbrzymi jaki jest w zespole, to wcześniejsze zdanie należałoby uznać za jakiś science fiction. Za każdym razem zadajesz sobie pytanie: jak taka drużyna, może mieć problemy z awansami i grą na najwyższym poziomie? Niewytłumaczalne! Tamci zawodnicy muszą chyba ostudzić głowę i pozwolić sobie na pokazania tego co najlepiej potrafią: grać! No, a przecież potrafią i to jeszcze jak. Bez spinania, na luzie i z tym swoim naturalnym polotem niech lecą po to co się im należy, bo zasługują na złoto, które jest obecne w ich koszulkach. By było złotem na boisku i w ręku, gdy przyjdzie przyjmować medale. Zespół, jeżeli potwierdzi jakość, to jedna z trzech ekip, która powinna wywalczyć awans bez większych problemów. Chyba, że zmory dają o sobie znać i zabraknie koncentracji.
Jawiszowice narobiły takiego apetytu w poprzednim sezonie, że my już nie chcemy w ich wykonaniu gorszego smakołyku, jak wirtuozerię, którą zachwycili nas szczególnie na trawie. Pytanie czy Igor Dudzik i Hubert Siuta poprowadzą kolegów do kolejnych sukcesów? W tamtej części Jawiszowic jest jakby inny powiem: lekkość, kreatywność, która oszałamia niejednego. Jak już wejdziesz na pewien pułap, już nie chcesz schodzić niżej – przyznajemy, że my też nie chcemy ich widzieć niżej. Jednak utrzymać się na szczycie nie jest łatwo, o czym przekonują sąsiedzi z osiedla. Trener wraz z księdzem Tomkiem mają pomysł na ten zespół i nieustannie wcielają go w życie. Jeśli tylko wykorzystają skutecznie to, co los przyniesie; fioletowa część Jawiszowic będzie mogła znów dumnie chodzić po miejscowości. Sam kolor barw i jego znaczenie, jest pięknie realizowany przez zawodników: mądrość – a jest ona widoczna w ich grze, bo każde podanie, zachowanie na boisku jest przemyślane i dobierane do jakości prezentowanej przez rywala. Duchowość – ta jak przystało na LSO jest na i poza boiskiem. Pobudzenie – ono jest w nich nieustannie, bo chcą wygrywać, chcą sięgać po to co cenne. Dodaje prestiżu – oni swoją grą dodają prestiżu sobie samym, ale i naszym rozgrywkom. Zatem zespół ten jest z wielkimi szansami na awans i jeśli tylko wykorzystają jakąkolwiek słabość rywali, mogą mieć pełną pulę, a na pewno jedno z trzech miejsc awansu.
Osiek to jedyna drużyną w tym zestawieniu, która może, a nie musi. Oni powinni bardzo, ale to bardzo spokojnie do sobotnich eliminacji podejść. Każde zwycięstwo brać w pokorze, bez euforii; zaś porażki na chłodno, bez załamywania. Do drużyny lektorów młodszych dołączają dwie gwiazdy z kategorii Ministrant: Gabriel Dlouchy i Emil Wysogląd. Prawdą jest, że będąc najmłodszymi, warunkami fizycznymi muszą ustępować rosłym rywalom. Podobnie tego doświadczył w Jawiszowicach Hubert Siuta. Dlatego dla Osieka, ten sezon będzie przetarciem i przygotowaniem fundamentu na przyszłość. Z każdym sezonem Osiek będzie rósł w siłę, jak to miało miejsce wśród ministrantów. Oni nic w tym sezonie nie muszą, ale mogą! Mogą zaskoczyć, zrobić niespodziankę i „utrzeć nosa większym”. Piłka nożna lubi niespodzianki o czym bardzo pięknie przekonał się Lech Poznań w konfrontacji z zespołem Lincoln Red Imps F.C. z Gibraltaru przegrywając 2:1. My takie niespodzianki jak najbardziej lubimy, bo to wnosi pewną jakość do naszych rozgrywek. Zatem Osiek bez presji, ale z nadzieją na ugranie czegoś, przystąpi do walki o awans.
Taka oto nasza analiza przed wznowieniem eliminacji tego ciekawego okręgu, jakim jest kęcki. Przed nami „maraton” czterech sobót, które w kategorii Lektor Młodszy wyłoni nam ośmiu finalistów. Kęckie eliminacje pod względem sportowym mają przynieść jakość na co liczymy. Jedno jest pewne: każda z trzech drużyn, które awansują, będą kosmicznie mocne. No i dobrze! Bo my chcemy, by już druga runda była mocna, ale finały to już chcemy o takich walorach, że każdy mecz ma być ucztą; piłkarską ucztą. Jak będzie? Przekonamy się w sobotę. Jednocześnie zobaczymy, czy analiza naszej redakcji była prawidłowa, czy jednak boisko zweryfikuje i będą całkowicie inne rozwiązania. Czekamy na coś wielkiego już w pierwszej rundzie, która może już dla tamtych zespołów okazać się wielkim poziomem, który aby przeskoczyć, trzeba być wielkim kozakiem.
